środa, 25 września 2013

Włoska przygoda.

Pod koniec wakacji wyruszyliśmy na nasz kolejny spontaniczny wyjazd. Tym razem celem były Włochy, a dokładnie niewielkie miasteczko Arco położone w prowincji Trydent, we wschodnich Alpach.

Do Arco wybraliśmy się w bardzo konkretnym celu – na największe dziecięce zawody wspinaczkowe w Europie, a być może i na świecie. Rock Junior, rozgrywane w ramach dużej imprezy wspinaczkowej Rock Master, co rok przyciąga do Arco najlepszych młodych zawodników z całego świata. W tym roku było ich prawie 300, w tym liczna grupa zawodników z Polski.
Zapakowawszy po sufit naszego Opla Zafirę, w składzie trzech zawodników i trzech ojców, wyruszyliśmy w drogę. Podekscytowani czekającymi nas emocjami nawet się nie spostrzegliśmy, kiedy pokonaliśmy granicę niemiecką, potem austriacką i włoską. Po 15 godzinach drogi byliśmy na miejscu.

Widoki jakie nas powitały zaparły nam dech w piersiach: Arco położone jest nad niewielką rzeką Sarca,  u podnóży 200-300 metrowej ściany skalnej. Arco to raj dla wspinaczy, choć  raczej tych doświadczonych, nie dziwne więc, że przyciąga ich tysiące z całego świata. W niewielkim miasteczku, naliczyliśmy przynajmniej 10 wspaniale zaopatrzonych sklepów wspinaczkowych, które były celem naszych codziennych wizyt, niemal tak częstych jak wizyty w lodziarni.

Aklimatyzację przed zawodami spędzaliśmy na spacerach po miasteczku, na lodach, porannych przebieżkach pośród winnic doliny Sarca oraz na wizycie nad przepięknie położonym i malowniczym jeziorem Garda. Jest  to największe i najgłębsze jezioro Włoch przyciągające wielu miłośników sportów wodnych i wspinania. My postanowiliśmy połączyć wspinaczkę z kąpielą i urządziliśmy sobie zabawę w skoki do wody z otaczających jezioro skał. Dobrze, że mama tego nie widziała. :)

W końcu przyszedł dzień zawodów. Bartek był dość zestresowany, ale starał się tego po sobie nie pokazywać. Olbrzymie panele wspinaczkowe, nagłośnienie, spikerzy mówiący po włosku, włoscy sędziowie, ogromna ilość zawodników oraz bardzo trudne drogi zrobiły duże wrażenie na naszym 10-letnim zawodniku. Najcenniejszą zdobyczą tegorocznego występu Bartka było doświadczenie na europejskich zawodach i motywacja do ciężkich treningów, które na pewno zaprocentują za rok. Bo za rok znów tu wrócimy.


Droga powrotna to niestety pasmo nieszczęść: awaria samochodu, przymusowy 3-dniowy postój w chyba najnudniejszym włoskim miasteczku Mezzocorona, złodziejska wycena naprawy przez potwornie nieprzyjemnego włoskiego mechanika, a na koniec jeszcze problemy ze zdrowiem. Na szczęście te wszystkie nieprzyjemne wydarzenia powoli odchodzą w niepamięć...


















0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Jedzie się Copyright © 2011 -- Template created by O Pregador -- Powered by Blogger